niedziela, 3 listopada 2013

Zacheuszu zejdź prędko z drzewa

Kiedy byłem w Ziemi Świętej w kwietniu tego roku, odwiedziłem Jerycho. Znajduje się tam drzewo sykomory, które widzimy powyżej. I tak sobie myślę, że Zacheusz, będąc niskiego wzrostu mógł mieć problem z wejściem na to drzewo.
Samo Jerycho patrząc geograficznie jest położone w depresji. Jest najniżej położonym miastem świata. W starożytności to miasto powstało na miejscu, gdzie składano ofiary z ludzi. W Biblii to ma głębokie znaczenie ponieważ, miasto było symbolem i miejscem przekleństwa, grzechu, niewierności, zdrady, upadku, poniżenia, wzgardzenia i uosobieniem zła.
W to zło wkracza Jezus ze swoją łaską, idzie do Zacheusza, który był celnikiem, a więc złodziejem. Okradał swoich ziomków jak mógł, kolaborował z Rzymianami, i nikt z tego go nie rozliczał. Czuł się nie tylko zakompleksiony na punkcie swojego niskiego wzrostu, ale też niechciany, samotny, opuszczony, niedowartościowany. Bogaty ale nieszczęśliwy. Chciał poznać Jezusa, kto to jest, ale nie mógł, ponieważ tłum zasłonił mu wizerunek Pana, wszedłszy więc na drzewo, dużo ryzykował. Może gardził tymi, co powiedzą o jego zachowaniu. Zależało mu na wolności, chciał skończyć ze złodziejstwem i bogaceniem się, chciał zmienić swoje życie. Wszystko wówczas postawił na jedną kartę: Chcę widzieć Jezusa.
Sam Pan ,,wprosił" się do jego domu. Zacheusz był szczęśliwy. Znalazł szczęście i wolność. Dzięki Jezusowi.
,,Zacheuszu zejdź z drzewa"
Zejdź z drzewa, gdyż chcę zamieszkać u Ciebie, chcę by zbawienie dokonało się w w twoim sercu.
Jestem podobny do Zacheusza. Siedzę na drzewie swojego ego, swoich przyzwyczajeń, pragnień, pożądliwości, i chciałbym to zostawić. Chcę jak Zacheusz wyć w radości, by Pan mnie uwolnił z grzechów.
Panie niech zbawienie i będzie udziałem mego serca.