niedziela, 20 listopada 2011

Sąd Ostateczny

Sąd Ostateczny w Ewangelii Św. Mateusza polegać będzie na potępieniu egoistów a wiecznej szczęśliwości ludzi, którzy okazują człowieczeństwo. Bóg chce być zauważany w głodnych, spragnionych, więzionych.... Jego królestwo to obszar ludzkich serc. Tu chce być kochany, tu chce mieszkać.
Wygrają wieczność ci, którzy czynili dobro okazali człowieczeństwo w prostych sprawach w otwartości na człowieka, byli wrażliwi na krzywdę i potrzebę innych.
Przegrają ci, zaś którzy byli znieczuleni na potrzebę innych. Egoiści nie wejdą, bo nie umieli w sposób prosty kochać.
Miłość prosta jest, ale zarazem trudna.
Chryste Króluj, Chryste Zwyciężaj.

sobota, 5 listopada 2011

Polska

słucham Radio Maryja, mądrzy ludzie wypowiadają się na temat naszej sytuacji gospodarczej kraju.
Myślę sobie i jestem pewien, że naszym krajem rządzą desperaci, złodzieje, ludzie, którym nie zależy na dobru obywateli!!!

niedziela, 18 września 2011

winnica

Kiedy właściciel winnicy w przypowieści Jezusowej zaczął najmować pracowników przez cały dzień, umówił się ze wszystkimi o denara i zaczął wypłacać im dniówkę, tak tym pierwszym co pracowali i znosili trud dnia i jak tym ostatnim, którzy pracowali kilka godzin.
Ci pierwsi zaczęli mieć pretensje do właściciela o to, że niesprawiedliwie wypłaca, bo przyznał im taką samą sumę jak tym ostatnim.
Z ludzkiego punktu widzenia taka kalkulacja jest niesprawiedliwa, ale nie u Boga. W księdze Izajasza czytamy, że ,,myśli Moje nie są myślami waszymi, ani drogi Moje drogami waszymi"- mówi Pan.
Bóg jest jak ten właściciel winnicy: daje Siebie w całości tyle samo, nie dzieli swego bóstwa na ,,kawałki" nie jest tak że jeden dostanie całego Jezusa a inny tylko Jego część. Wszyscy dostajemy po równo, Bóg każdemu daje całego Siebie w 100%.

sobota, 13 sierpnia 2011

Wiara Kananejki

Czym jest dla mnie wiara? W co ja wierzę? Czy jestem człowiekiem wierzącym? Niełatwo jest nam uwierzyć w słowa Chrystusa „wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy”. Bardzo często wątpimy w potęgę wiary. Wierzymy w Jezusa Chrystusa, w Jego śmierć i zmartwychwstanie dla naszego zbawienia, ale czy to wystarczy? Nie wystarczy tylko wierzyć w Boga, człowiek wierzący wierzy Bogu, ufa Mu! Powierza Mu swoje sprawy, swoje problemy, smutki, radości, potrafi nie tylko gorliwie i wytrwale z ufnością modlić się prosząc Boga o potrzebne łaski, ale również szczerze i gorąco dziękować za to co otrzymuje od swojego Ojca.

Wiele razy czytamy na kartach Pisma Świętego wypowiedzi Jezusa do różnych osób, w których podkreśla znaczenie ich wiary. Do tych, którzy szli za Nim i widzieli postawę setnika, zwraca się mówiąc: „Zaprawdę powiadam wam: u nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary” (Mt 8,10), do setnika natomiast mówi: „Idź, niech ci się stanie, jak uwierzyłeś” (Mt 8,13). Do kobiety, która 12 lat cierpiała na krwotok powiedział: „Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła” (Mt 9,22). Również dwaj niewidomi, którzy idą za Nim i krzyczą: „Ulituj się nad nami, Synu Dawida!” (Mt 9, 27), z wielką wiarą zwracają się do Jezusa prosząc o uzdrowienie, a On ich pyta: „Czy wierzycie, że mogę to uczynić?” Odpowiedzieli mu: „Tak Panie!” Wtedy dotkną ich oczu mówiąc: „Według wiary waszej niech wam się stanie.” I otworzyły się ich oczy. (Mt 9,27,30). W innym miejscu Jezus zwraca się do n niewidomego Bartymeusza: „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła.” (Mk 10,52).

Również dzisiejsza ewangelia ukazuje nam głęboką wiarę kobiety kananejskiej. Jezus zwraca się do niej w słowach: „O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie jak chcesz!” (Mt 15, 28). Ukazane w tej ewangelii spotkanie Jezusa z kobietą kananejską, poganką, jest głęboką nauką ufności, wiary, pokory i siły modlitwy. Niewiasta kananejska prosi o uzdrowienie swojej córki, wybiega ona Jezusowi i Jego uczniom naprzeciw błagając Go o pomoc. Jest w niej tak ogromna wielkość ducha, na jaką stać jest jedynie serce matki. „Ulituj się nade mną Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko nękana przez złego ducha”. (Mt 15, 22) Wykrzykując te słowa kobieta wierzy, że Jezus może jej pomóc, uznaje Go za Mesjasza, wierzy w Niego mimo tego, że jest poganką. Zawierza Jezusowi swój smutek, ból, swoje dziecko, które jest dla niej największym skarbem. Z prośby kochającej matki płynie ogromna ufność i niczym niewzruszona wiara w Jezusa. Bo dla matki najważniejsze jest zdrowie, szczęście i dobro jej dziecka. Dlatego właśnie jej wołanie za Jezusem było tak donośne i rozpaczliwe. A gdy wydawało się, że Jezus nie reaguje, ona krzyczała jeszcze głośniej i nie zniechęcając się obojętnością, błagała jeszcze bardziej. Aż zniecierpliwieni uczniowie poprosili Mistrza aby kazał jej odejść gdyż nie mogli poradzić sobie z jej rozpaczliwym krzykiem, który bardzo ich niepokoił. „Odpraw ją, bo krzyczy za nami”. (Mt 15, 23). Na co Jezus powiedział: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela” (Mt 15, 24) te słowa Nauczyciela sprawiają wrażenie, że odrzuca on prośbę kobiety, ale ona nie milknie, nie ostyga w swym zapale, nie wątpi, nie przestaje błagać lecz upada przed nim i prosi „Panie, dopomóż mi.” (Mt 15, 25) Na tą reakcję Kananejki Jezus odpowiada: „Niedobrze jest zabierać chleb dzieciom, a rzucać szczeniętom.” (Mt 15,26) W tych słowach Jezus podkreślił, że jest wysłany przede wszystkim do Narodu Wybranego. Ale kochająca matka, która wie kim jest, z wielką pokorą uznaje pierwszeństwo narodu wybranego chcąc korzystać choćby z okruszyn. Ta kobieta w swej wielkiej pokorze przyjmie wszystko to co jest wzgardzone przez innych, zadowoli się resztkami, tym co spadnie ze stołu, bo pochodzi to od Jezusa: „Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą okruchy, które spadną ze stołu ich panów.” (Mt 15, 27) Ukazana jest tu postawa wielkiej wiary, prostej ale upartej i dążącej do celu. Wiara i pokora kolejny raz zostały nagrodzone, zatriumfowała miłość, która zwyciężyła zło. W słowach: „O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie jak chcesz!” (Mt 15, 28) Jezus chwali wielkość wiary kobiety kananejskiej.

W życiu człowieka wierzącego Jezus zawsze jest na pierwszym miejscu, czy to w chwili wielkiego szczęścia, czy smutku. On jest najważniejszy. To człowiek wierzący zanosi wszystko do Boga i te najmniejsze radości i największe smutki i problemy dnia codziennego.
Jezus w dzisiejszej ewangelii stawia przed nami wiele ważnych pytań zmuszających nas do refleksji nad naszą wiarą oraz nad jakością naszej modlitwy, która przecież powinna być pełna wiary i ufności. W naszej modlitwie często brakuje pokory, cierpliwości, głębokiej wiary w to, że zostanie wysłuchana, czego nie zabrakło kobiecie kananejskiej, która z niezłomną wytrwałością pokornie prosi o pomoc. Nie ma dla niej znaczenia to, że Żydzi gardzą poganami i nic nie jest w stanie jej powstrzymać, ani niechęć okazana przez uczniów, ani też początkowe milczenie, czy szorstka odmowa Jezusa. Kobieta niewzruszenie prosi z wielką wiarą w dobroć, oraz miłosierdzie Chrystusa.
A czy my wierzymy w sens naszej modlitwy? Wielu z nas zniechęca się i nie modli bo Bóg nas nie wysłuchuje, a dzieje się tak bo modlimy się bez wiary. Bóg wysłuchuje każdą naszą prośbę jeśli ufnie się Mu powierzamy i chcemy przyjąć Jego wolę. On często wysłuchuje naszych próśb inaczej niż my tego oczekujemy. Jednak człowiek wierzący pozostawia Bogu sposób w jaki zostanie przez Niego wysłuchany (bądź wola Twoja…).
Uczniowie prosili Jezusa „Panie, naucz nas modlić się”. Jezus odpowiedział: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie…” przed naszym Ojcem nie możemy się wstydzić, gdy o coś go prosimy. Powinniśmy otworzyć nasze serce i nie zniechęcać się, gdy odpowiedź się opóźnia bo miłosierny Bóg wysłuchuje próśb swoich dzieci, które zwracają się do niego z ufnością. Jezus do nas mówi: „Bądźcie wytrwali w modlitwie”. A czy ja odczuwam w swoim sercu potrzebę głębokiej, pokornej, pełnej wiary i wytrwałej modlitwy? Módl się, zaufaj Panu, uwierz Bogu, bo „Bóg nawet po krzywych liniach naszego życia potrafi pięknie i prosto pisać.” Jezus dzisiaj uczy nas wytrwałości w modlitwie, w trwaniu przy Nim. Zaufaj Mu, uwierz Bogu, bo On nigdy nie przestaje troszczyć się o to co stworzył.

niedziela, 24 lipca 2011

Przypowieść o skarbie ukrytym w roli

Na popiersiu Fryderyka Chopina widnieje napis: Tam gdzie twój skarb tam będzie i serce twoje
Zrozumiałem że dla mnie skarbem powinien być Chrystus, którego jako Najwyższą wartością jest strzec, pragnąć, kochać i nie sprzedawać za żadne ''skarby" tego świata. Bóg sam wystarczy.

niedziela, 29 maja 2011

Dekalog

Jeżeli Mnie miłujecie zachowujcie Moje przykazania
Co to znaczy miłować Boga?
To znaczy pełnić Jego wolę?
A co znaczy pełnić Wolę Boga?
To znaczy tak żyć jak chce tego Bóg. Tak jak On nam to życie układa, z radościami, krzyżami, problemami, z tym co nam przynosi codzienne życie.
Kochać Boga to umiłować całym sercem łamigłówkę życia, którą On nam układa.
(ks. J. Twardowski)

sobota, 23 kwietnia 2011

Wielka Sobota

Myśl ks. Twardowskiego na dziś: czym różni się jajko niepoświęcone od poświęconego? Jajko niepoświęcone leży w sklepie, czasem w worku, czasem w koszyku. Kupujemy je, ale wcale nie przynosimy do kościoła. To jest jajko, które nie chodzi do kościoła.
Jajko poświęcone to jest jajko, które też się kupuje, ale potem zanosi się je do kościoła. Niesie się je tak delikatnie jak mamusia niosła Mojżesza w koszyczku. Potem jajko się odkrywa, ksiądz dotyka je wodą święconą i odmawia pacierz.
Czym różni się jeszcze poświęcone jajko od niepoświęconego? Jajko niepoświęcone można zjeść za jednym zamachem, a poświęcone trzeba dzielić na kawałki. Nie można zjeść całego poświęconego jajka samemu, trzeba ja dzielić i podzielić z najbliższymi. To jajko uczy miłości i mówi żeby dzielić się tym, co się ma.
Jajko niepoświęcone zjada się ono milczy i nic nie gada. Przy jajku poświęconym składamy sobie życzenia jemy i mówimy.
Jak ktoś z miłości jajko dzieli tak jak trzeba.
tego nawet jajko prowadzi do nieba.

poniedziałek, 28 marca 2011

Mesjasz Pan

I dodał: Żaden Prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie(...) Wszyscy w synagodze słysząc to zawrzeli gniewem, zerwali się i wyrzucili Go z miasta, chcąc Go strącić w przepaść. Lecz On przeszedł między nimi i oddalił się. (Łk 4, 24-30)
Panie Jezu! Ci wszyscy z Nazaretu nie mogli w Ciebie uwierzyć!
Byłeś dla nich, kimś kogo oni znali. Sąsiadem, kolegą, ziomkiem,
Kimś, kto wzrastał w tym środowisku, a tu nagle nazywasz siebie Prorokiem.
Nie uwierzyli, ponieważ to im się w głowach nie mogło pomieścić.
Jak to? On, który jest z nas czyni siebie Prorokiem?
On bluźni! Wyrzucimy go poza miasto, żeby więcej nie bluźnił nam i Bogu.
Co czułeś Panie Jezu? Odrzucenie, nieakceptowanie, niezrozumienie?
Później wróciłeś, czyniłeś cuda, uwierzyli...do czasu... potem przyszedł czas, kiedy zapowiedziałeś mękę. Tak się stało, może Ci których uzdrowiłeś, stali na dziedzińcu Piłata podjudzeni i zmanipulowani krzyczeli: Ukrzyżuj! I znów wyprowadzili Cię poza miasto, tym razem na ukrzyżowanie.
Co ma zrobić człowiek żeby w końcu uwierzył? Musi pozbyć się wyobrażeń, schematów, praw nakazów i zakazów i spotkać Ciebie osobiście.
U progu bycia chrześcijaninem nie ma praw etycznych, czy nie stoi jakaś wielka idea, ale jest to spotkanie z żywą osobą Jezusem. Jeśli Go nie spotkam żywego, to dla mnie chrześcijaństwo będzie ciągle nakazem, zakazem i religią w której nie znajdę żywego Jezusa.

czwartek, 17 marca 2011

Modlitwa prośby

Proście a otrzymacie, szukajcie a znajdziecie, kołaczcie a otworzą wam ...
Chrystus wskazuje tu na teraźniejszość, na ciągłość wołania, to ciągle musi się dziać, nie ustawać.
Mam wrażenie że Bóg śmieje się z nas i naszych sztucznych postaw przy modlitwie, udawania, zakładania masek, wołania o to co jest mi teraz potrzebne. Pewnie nie raz jest tak że mówimy pacierz i udajemy pobożnych wmawiając sobie coś takiego:
Zobacz Panie Boże, jaki (a) jestem pobożny czy pobożna, odmówiłem(a) paciorek a Ty teraz spełnij moje prośby. Kim jestem żeby Bogu warunki stawiać? No kim? Pyłem który jest marny.
Mało wołamy czy prosimy o większe dary np: o Ducha Św. Ducha Prawdy, Wolności, Miłości.
Chyba zacznę więcej modlić się do Ducha Św. Większy owoc życia duchowego z tego będzie.

poniedziałek, 14 marca 2011

I niedziela Wielkiego Postu

ks. Jan Twardowski zapisał takie słowa:
Niemal każdy z nas czasem przypomina diabła, który kręci się przy Panu Jezusie i hałasuje nie tylko na pustyni. Stale tłumaczymy Jezusowi, sprzeczamy się i kusimy: Ty wszystko możesz, to dlaczego tak jest, dlaczego ludzie są głodni, dlaczego, nie pokażesz swojej władzy nad niewierzącymi?
Diabeł nie mógł wiedzieć kim jest Jezus. Myślał, że to jeden z pobożnych pustelników. Jezus nie był kuszony jako Bóg ale jak człowiek, który mógł wszystko uczynić. Mógł wziąć chleb na śniadanie, nie kamień, mogli go nieść aniołowie nad przepaścią, a nie samemu ruszać w tę przepaść. Wielka pokusa Jezusa-Człowieka: być tym Mesjaszem, który nakarmi swój naród i wskrzesi państwo żydowskie - wielką potęgą na całym świecie.
Jezus odrzuca to wszystko i krzyż wybiera. Tak trudno to zrozumieć, tym bardziej, że człowiek jest istotą nienasyconą. Gdyby wszyscy mieli co jeść, też byliby głodni, bo chcieliby więcej. Gdyby wszystkich nosili na rękach aniołowie, powiedzieliby, za mało, niech nas noszą Arachaniołowie!

środa, 9 marca 2011

Wielki Post 2011

Pamiętaj, że jesteś prochem i w proch się obrócisz, ale Pan wskrzesi Cię w dniu ostatecznym
Dzisiaj na nasze głowy spadł popiół, głowy mądre, dumne, ładne, siwe i młode. Są to słowa prawdy. Jednak przyjdzie chwila, kiedy te słowa wypowiedzą nad moim ciałem w trumnie, staną one się rzeczywistością, gdy stanę się prochem, już ich wtedy nie usłyszę.
Kiedy je jednak słyszę muszę sobie wbić je do serca. Według tych słów mam ułożyć swoje życie doczesne, mam wiedzieć co w proch zamienić, a co zostanie wskrzeszone do życia.
prochem jesteś i w proch się obrócisz. Słowa prawdy, słowa ostrzeżenia, słowa, kogoś kto mnie naprawdę kocha.
prochem jesteś i w proch się obrócisz, ale... dobrze i nawet całe nasze szczęście że jest to ale... bo Pan nas wskrzesi na wieczność.

niedziela, 27 lutego 2011

zbytnie troski

Nie martwcie się zbytnio, o to co macie jeść, pic w co macie się przyodziać bo o to wszystko poganie zabiegają. Wpierw zatroszczcie się o zbawienie a to wszystko będzie wam dodane.
Działania palca Bożej Opatrzności, która prowadzi poprzez życie doświadcza każdy z nas z wyjątkiem pogan. Wyznacznikiem pogańskiej postawy wobec życia doczesnego jest ślepota duchowa. Poganin nie widzi świadectwa działania Bożej Opatrzności w świecie. Życie biologiczne jest przypadkiem, działaniem ślepych sił przyrody, działaniem pewnych mechanizmów nie wiadomo przez kogo i po co zapoczątkowanych. Więc i człowiek może być trybem systemu i zlepką komórek tworząc egzystencjalną całość.
Pan Jezus uczy, że Wiara w Bożą Opatrzność daje nam ufność, w to, że Bóg zaplanował moje istnienie, sam o mnie się troszczy i ważniejszy jestem od ptaków i lilii polnych, które są tak piękne, ze żadna ludzka imitacja nie powiększy ich piękna. Boża miłość jest gwarancją mojej ufności.
Ważniejsze jest jednak moje zbawienie aniżeli pragnienie posiadania tego ponad to co się ma, bo nikt z nas nie jest w stanie przedłużyć choć na chwilę swego życia, a to co posiadam jest darem od Boga, który dał talenty, bym mógł je rozwijać, pomnażać, uczyć się by potem z tego jeść chleb.
Przekonanie, że wszystko sam muszę zdobywać bez pomocy Boga, jest pychą. Skoro żyję tu i teraz, to Bóg tak chciał, zaplanował dla mojego dobra.
Najpiękniejsze zdanie z Izajasza: Choćby matka zapomniała o dziecku swoim, Ja nie zapominam o tobie.
W dziele Stwórcy każdy z nas jest zapisany, bo jest kochany, zaplanowany, chciany przez Boga.
Stworzony na Jego podobieństwo i obraz. Nikt już taki jak ja czy Ty nie będzie po nas, jesteśmy jednym indywiduum, prowadzonymi przez Opatrzność Bożą, która troszczy się i kieruje naszym losem.
Bóg nawet po krzywych liniach naszego życia potrafi pięknie i prosto pisać.

niedziela, 6 lutego 2011

światło i sól potrzebne dla świata

Wy jesteście solą ziemi i światłem świata
Piękną myśl sugeruje ks. Twardowski mówiąc, że sól może być symbolem duszy chrześcijanina, jego modlitwy, którą widzi Bóg, zmagań duchowych, sumieniem, odpowiedzialności, czegoś, co jest w nas, czegoś wewnętrznego. Sól jest ukrytym skarbem. Wydobywa ją się z ziemi.
Światło jest widoczne, jest widzialnym skarbem świata.
Pan Jezus nazywa chrześcijanina czymś widocznym i zarazem niewidocznym. Często chcemy być zauważeni, widziani, chcemy błyszczeć światełkiem, pokazując swoje miny i gesty, nawet bez tego wewnętrznego światła, jakim jest Bóg. Nasze światło jest sztuczne.
Gdyby chrześcijanin był taką solą czyli duchowym zmaganiem, sumieniem, odpowiedzialnością, stałby się pobożnym egoistą. Niedobrze też gdyby był tylko światłem, kimś kto błyszczy, ale tylko na pokaz, bez oparcia w Bogu.
Chrześcijanin ma żyć wiarą na zewnątrz, ma pokazywać wewnętrzne światło na zewnątrz, ale który ma swoje wewnętrzne życie niewidoczne dla innych z rachunkiem sumienia, modlitwą i jednocześnie ma być świadkiem w świecie.

czwartek, 3 lutego 2011

Osiem Błogosławieństw

W kazaniu na Górze Jezus nakreśla oryginalny styl drogi dla chrześcijanina, może się wydawać na pierwszy rzut oka, że takie wskazówki są nie do pokonania dla wierzącego. Jak Zbawiciel może nazywać szczęśliwymi tych, którzy są już przegrani i stoją na straconej pozycji? Nasz zdrowy rozsądek podpowiada że cichość nie gwarantuje kariery, że smutek trzeba rozwiać, sprawiedliwości dochodzi się w sądach szukając rekompensaty za krzywdy wyrządzone, miłosierdzie raczej rozzuchwala winowajcę, a o pokoju bez użycia siły to nie ma co marzyć.
Proponując drogę 8 błogosławieństw, Jezus dowodzi swego ogromnego realizmu, dalekowzroczności i dogłębnej znajomości człowieka. Jan Paweł II nazwał Chrystusa największym realistą w dziejach ludzkości.
1. Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Ubodzy w duchu nie muszą się nam kojarzyć z biedakami, nędzarzami, z pospolitym dziadostwem. Ubogi to taki kto ma U BOGA. Jest bogaty Bogiem, jego dusza to prawdziwy skarb bogata w i przed Bogiem. Jaką korzyść ma człowiek jeśli cały świat zyska, a na duszy poniesie szkodę? - mówi Chrystus. Wieczność jest dla tych co tracą dla ziemskich dóbr, przywilejów, godności, zaszczytów wszystko, a gromadzą skarb dla nieba. Tam gdzie jest skarb tam serce twoje.
2. Błogosławieni smutni, albowiem oni będą pocieszeni. Ks. Twardowski zwrócił uwagę na to ,że człowiek nie zawsze płacze czy się smuci przy rachunku sumienia. Płacze dlatego, że nie dostał podwyżki, że jest chory, nie udało mu się życie. Uważa że pociechę znajdzie, gdy dzięki Bogu odzyska zdrowie, zrobi nagle karierę, powiedzą mu o podwyżce. Nie tylko o to chodzi. Pocieszenie można znaleźć w rozumieniu, że to czego się boimy, lękamy, przed czym uciekamy, może nas zbliżyć do Boga. A jak zbliżamy się do Boga wtedy następuje radość.
3. Błogosławieni cisi,(...) oni posiądą ziemię. Cichy to taki niekoniecznie nic nie mówiący. To ktoś, kto przyjmuje różnego rodzaju doświadczenie życiowe z pełną pokorą. Nawet jeśli zabiorą mu to co ma, on to przyjmuje. Cichy to taki ktoś kto niczego nie robi na pokaz, nie udaje, jest prawdziwy,nie zakłada masek, nie żyje w zakłamaniu, iluzji, nie usprawiedliwia się łatwo. Jego prawa ręka nie wie co czyni lewa. Szuka w życiu wypełnienia woli Boga stając się posłusznym. Nie plotkuje, nie obmawia, nie oczernia, nie złorzeczy, nie jest ciekawski, nie szuka rozgłosu, popularności, nie interesuje się niczyim życiem prywatnym i nawet jeśli widzi zgorszenie potrafi pokutować za grzech innych. Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serca nasze wg. serca twego.
4. Błogosławieni łaknący sprawiedliwości, oni będą nasyceni. Sprawiedliwość kojarzy się z wymierzeniem odpowiedniej kary najlepiej przez sąd. To szukanie rekompensaty za wyrządzone krzywdy. W Piśmie Św. sprawiedliwość pojęta jest tak, że oddaję komuś to co mu się słusznie należy. Jeśli chcecie, żeby wam ludzie dobrze czynili wy im podobnie czyńcie -Chrystus mówi. Oddać każdemu to co mu się słusznie należy. Miarą powinna być zawsze miłość do bliźniego. Dobro zawsze powraca ze zdwojoną siłą. Miarą dobrą, natrzęsioną wsypią w zanadrza wasze. Jaką miarą wy mierzycie i taką wam odmierzą. Przemoc rodzi przemoc, miłość zaś rodzi miłość.
5. Błogosławieni miłosierni, tacy miłosierdzia dostąpią. Największy przymiot Boga to Miłosierdzie. Miłosierdzie to przebaczenie krzywd, zranień, darowanie win, kar, nie mieć uprzedzeń do nikogo, umiejętność kochania miłością osobistą, bezwarunkową, jedyną i niepowtarzalną, która nic złego nie pamięta. Bądźcie miłosierni jak wasz Ojciec jest miłosierny.
6. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni będą oglądać Boga. Życie w prawdzie, w wolności, bo prawda czyni nas ludźmi wolnymi. Nawet jeśli upadnę i się pobrudzę i pobiegnę do Jezusa i powiem mu w sakramencie pojednania o swoich grzechach, On je przebaczy. Oglądać Boga w wieczności to największe szczęście jakie będzie nam dane. Bóg wówczas zaspokoi sobą nas samych. Czyste serce to nie doskonałość, perfekcjonizm, ale życie w prawdzie wobec siebie,Boga i bliźniego. Każdy upada, jesteśmy z natury grzeszni, ale usuwanie, wyrywanie, i pielęgnowanie ogródka naszej duszy czyni nas pięknymi wobec Stwórcy.
7. Błogosławieni wprowadzający pokój, tacy nazwani będą synami Bożymi. To błogosławieństwo rozumiem jako budowanie jedności, komunii, nie wprowadzanie rozłamów, konfliktów, wszczynania kłótni, waśni, sporów. Pokój to miejsce dialogu, miłości jedności, komunii. Gdzie nie ma miejsca na rozłam ale wszyscy są jedno, tworzą wspólnotę. Nie chodzi tak do końca o zażegnanie konfliktów, walki, wojny w sensie militarnym, ale może to błogosławieństwo stać się możliwe dla tych co modlą się o zgodę w rodzinie, o jedność dla niepojednanych, którzy sami ze sobą i z innymi a nade wszystko z Bogiem budują JEDNOŚĆ.
8. Błogosławieni cierpiący prześladowanie dla sprawiedliwości, do takich należy królestwo niebieskie. Takim, którym odebrano wolność, prawo do wyrażania myśli, słów zgodnych z ich sumieniem, przekonaniem. System totalitarny tak działał. Stał się zabójcą prawdy, sumień, czynił akty bezprawia, anarchii, niewoli. Brak prawdziwej wolności nawet tej duchowej czyni wypaczone sumienie, zagłusza prawdę, prowadzi w niewolę.
Chrystus wskazuje na rzeczywistość Królestwa Bożego jako miejsca gdzie będą żyć ludzie sprawiedliwi, miłosierni, cisi, czystego serca, bogaci w dobra duchowe. A jednak jest to wszystko takie realne.