poniedziałek, 28 marca 2011

Mesjasz Pan

I dodał: Żaden Prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie(...) Wszyscy w synagodze słysząc to zawrzeli gniewem, zerwali się i wyrzucili Go z miasta, chcąc Go strącić w przepaść. Lecz On przeszedł między nimi i oddalił się. (Łk 4, 24-30)
Panie Jezu! Ci wszyscy z Nazaretu nie mogli w Ciebie uwierzyć!
Byłeś dla nich, kimś kogo oni znali. Sąsiadem, kolegą, ziomkiem,
Kimś, kto wzrastał w tym środowisku, a tu nagle nazywasz siebie Prorokiem.
Nie uwierzyli, ponieważ to im się w głowach nie mogło pomieścić.
Jak to? On, który jest z nas czyni siebie Prorokiem?
On bluźni! Wyrzucimy go poza miasto, żeby więcej nie bluźnił nam i Bogu.
Co czułeś Panie Jezu? Odrzucenie, nieakceptowanie, niezrozumienie?
Później wróciłeś, czyniłeś cuda, uwierzyli...do czasu... potem przyszedł czas, kiedy zapowiedziałeś mękę. Tak się stało, może Ci których uzdrowiłeś, stali na dziedzińcu Piłata podjudzeni i zmanipulowani krzyczeli: Ukrzyżuj! I znów wyprowadzili Cię poza miasto, tym razem na ukrzyżowanie.
Co ma zrobić człowiek żeby w końcu uwierzył? Musi pozbyć się wyobrażeń, schematów, praw nakazów i zakazów i spotkać Ciebie osobiście.
U progu bycia chrześcijaninem nie ma praw etycznych, czy nie stoi jakaś wielka idea, ale jest to spotkanie z żywą osobą Jezusem. Jeśli Go nie spotkam żywego, to dla mnie chrześcijaństwo będzie ciągle nakazem, zakazem i religią w której nie znajdę żywego Jezusa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz