piątek, 22 marca 2013

List do Boga

Drogi Boże!
 znów czas na nasza rozmowę
lubię z Tobą porozmawiać nim do snu się ułożę
kto lepiej niż Ty zna moje zachcianki moje potrzeby
a ja w to wierzę ja to wiem że wiele od ciebie zależy
że często mi pomagasz choć czasem tego nie dostrzegam
Przepraszam Cię za wszystkie swe grzechy moje wady
i proszę daj mi więcej sił bo czasem nie daje już rady
z resztą sam wiesz że mam dosyć patrzenia na to szaleństwo
widząc ludzi jak zwierzęta którzy depczą własne człowieczeństwo
proszę dodaj mi sił abym mógł wyrównać to co krzywe
bym się nigdy nie pogubił w tym co jest złudne a co prawdziwe
Proszę Cię Boże pomóż i spraw bym odnalazł szczęście
takie zwykłe takie ludzkie tak bardzo pragnę poczuć je wreszcie
Proszę obdarz mnie zdrowiem które jest przecież tak ważne
spraw by nie istniały chwile smutne lecz tylko wesołe i poważne
Proszę miej na uwadze także moich bliskich
by w wędrówce przez życie unikali szlaków śliskich
Proszę Cię Panie o łaskę dla tych którzy odeszli
by razem z Tobą mogli być by do domu Twego weszli
I o cóż najbardziej mogę prosić dla ziemskiego świata
spraw by wciąż kwitła miłość by brat nie zabijał brata
Przepraszam ale będę kończył już naszą krótką rozmowę
sam to przecież wiesz że lekkie mam serce ale cieżką głowę.

5 komentarzy:

  1. Pisane w wielkim cierpieniu, bólu, ale z miłości dla tej jedynej miłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęście ? cóż to takiego ?Czy tak trudno być szczęśliwym?
      O KRZYŻU, JEDYNA NADZIEJO
      Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Twojego, o Chryste Panie (Ga 6, 14)Jeszcze raz okazuje się jasno, jak Krzyż Chrystusa stoi w centrum historii świata: od niego zależy życie, zbawienie, szczęśliwość każdego człowieka. „Uwielbiamy Twój Krzyż, Panie... — śpiewa liturgia Wielkiego Piątku — albowiem tylko przez Krzyż przyszła radość na cały świat” (MP). Jak drzewo owocu zakazanego było przyczyną grzechu, a zatem i śmierci, tak drzewo Krzyża jest przyczyną odkupienia i życia. Dlatego chrześcijanin kocha Krzyż Chrystusa, w nim pokłada nadzieję i pozdrawia go: „Witaj, o Krzyżu, jedyna nadziejo!... sprawiedliwym pomnażasz łaskę, a grzesznikom udzielasz przebaczenia” .

      Usuń
    2. Dwie postawy wobec nieszczęścia. Jedna to postawa zamkniętych oczu, ucieczka w iluzję, tęsknoty za możliwością życia bez cierpienia. Postawa częsta, ale i tragiczna, bo zawsze kończy się wielkim rozczarowaniem. Na ziemi nie da się stworzyć szczęśliwego domu, do którego nie ma wejścia cierpienie. Jeśli jednak jawi się ono jako nieproszony gość, zwiastuje rozpacz. Druga postawa jest otwarta na przyjęcie krzyża i złączenia go z codziennym życiem. To umiejętność budowania szczęśliwego domu, w którym jest miejsce na cierpienie. Wówczas ono nie stanowi zaskoczenia, ale gdy przyjdzie, jest traktowane jako gość honorowy, z którym człowiek się liczy. Postawa ta promieniuje pokojem.
      Cytat: „Nigdy nie zapomnę upomnień Mamy, która stawała się dziwnie niespokojna, gdy upływały miesiące bez większego zmartwienia. Mówiła wtedy: „Dzieci, uważajcie, bo przyjdzie krzyż”. A kiedy on się zjawiał, stawała się spokojna. Kiedyś postawiłem jej pytanie, dlaczego staje się spokojniejsza gdy krzyż się pojawia? Odpowiedziała: „Bo znam jego wymiary i konkretny kształt. Krzyż jest najcięższy, gdy jest niewiadomą, gdy nie wiemy, w jakiej postaci i z której strony nadejdzie. Jeśli już wiadomo, co należy podjąć, to jest łatwiej. Trzeba tylko zmobilizować siły, umiejętnie krzyż ująć i sprostać zadaniu, jakie daje Bóg”.W miarę jak upływają lata, ewangeliczna mądrość tej wypowiedzi staje się dla mnie coraz bardziej czytelna. Znacznie łatwiej żyć temu, kto liczy się z możliwością krzyża w swoim życiu, niż temu, kto tę możliwość wyklucza, kto od krzyża ucieka. Człowiek liczący się z krzyżem cieszy się, jeśli go nie ma, i nie dziwi się, gdy jest. Ten, kto od krzyża ucieka, ciągle martwi się, by go nie dosięgnął, a jeśli się to staje, pogrąża się w nieszczęściu.....

      Usuń
  2. Bo to, co najlepsze,trzeba odkupić największym cierpieniem........

    OdpowiedzUsuń
  3. TOBIE POWIERZAM MOJĄ SPRAWĘ
    Tobie, o Panie, powierzam moją troskę, Ty mię podtrzymasz (Ps 55, 23)
    Lament prześladowanego Jeremiasza rozbrzmiewa w liturgii Wielkiego Postu jako wyraz cierpień Chrystusa odrzuconego, oczernionego, znienawidzonego aż do śmierci. Lecz w przeciwieństwie do Jeremiasza Jezus nie przyzywa pomsty ani nie stara się wymknąć swoim wrogom. Jeśli Ewangelia zaznacza kilkakrotnie, że „On uszedł z ich rąk” (J 10, 39), to dzieje się tak jedynie dlatego, że jeszcze nie nadeszła godzina naznaczona przez Ojca. I w oczekiwaniu, wśród gróźb, obelg i zasadzek Żydów Jezus nie zaprzestaje głoszenia Ewangelii, więc „wielu w Niego uwierzyło”. On wie, że czeka Go krzyż; wie, że wypowiedzi odnoszące się do Jego boskości oraz wskrzeszenie Łazarza rozgniewają jeszcze bardziej przeciwników i przyśpieszą wydarzenia, lecz spokojnie, z królewską swobodą prowadzi dalej swoje dzieło. Podtrzymuje Go ufność w Ojcu: „Tobie bowiem powierzyłem swą sprawę” (Jr 20, 12).„Tobie powierzyłem swą sprawę”. Taka jest postawa ufności wobec Boga; ona to powinna podtrzymywać chrześcijanina w godzinie cierpień i prześladowań. „Sługa nie jest większy od swego Pana. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować” (J 15, 20). Kto postanawia żyć szczerze Ewangelią, bronić prawdy, czynić dobrze, nie może uniknąć sprzeciwu tego świata, który przeciwstawia się Chrystusowi. Z dopustu Bożego zaś mogą się również przyłączyć cierpienia i niezrozumienie pochodzące z innego źródła, ze strony dobrych przyjaciół, krewnych czy innych, nawet najlepszych ludzi. Chrześcijanin nie gorszy się. Wie, że krzyż jest istotną cząstką dziedzictwa oraz naśladowania Chrystusa. Wie, że jak Chrystus zbawił człowieka przez krzyż, tak również człowiek wchodzi na drogę zbawienia i przyczynia się do zbawienia świata niosąc swój krzyż. O Boże, Ty zachowujesz drogę krzyża dla tych, których szczególną miłością miłujesz; im więcej ich miłujesz, tym większe utrapienia na nich zsyłasz. Myliłby się ten, kto by sadził, że Ty dopuścisz do ścisłego współżycia z sobą miłośników przyjemności, a nie cierpień...
    Ty mnie uczysz sekretu cierpienia w pokoju... kto mówi pokój, nie mówi radość albo przynajmniej radość odczuta. Chcąc cierpieć w pokoju, wystarcza tylko chcieć tego wszystkiego, co Ty chcesz. Aby być Twoją oblubienicą, Jezu, trzeba upodobnić się do Ciebie, a Ty jesteś krwią zbroczony i cierniem ukoronowany!O Jezu, ileż to nas kosztuje dać Ci to, czego żądasz! A jednak, jak wielkie to szczęście, że tyle kosztuje. Niewysłowiona to radość, gdy dźwigając nasze krzyże odczuwamy swą słabość! Jestem daleka od tego, by narzekać na ciężar krzyża, jaki mi zsyłasz, nie mogę pojąć nieskończonej miłości, która skłoniła Cię do takiego względem mnie postępowania... Im większe jest nasze cierpienie, tym większa chwała nieskończona... O Jezu, nie chcę utracić doświadczenia, jakie mi zsyłasz. Jest ono kopalnią złota, z której mogę czerpać. Pragnę zabrać się do dzieła bez radości, bez odwagi, bez siły... pragnę pracować z miłości... (Św. Teresa od Dz. Jezus: List, 63, 184, 59).

    OdpowiedzUsuń